poniedziałek, 4 sierpnia 2008

a gdy się robi zdjęcia u swojej dobrej znajomej...

jest chwilami ciężko bo wzruszenie łapie za gardło. Ale i wielki to zaszczyt, że można być tak blisko w czasie tak ważnego dnia, widzieć z bliska wszystkie te rzeczy jakie nie są dane oczom gości zgromadzonych dalej. W piątek uczestniczyłam w przygotowaniach, ślubie i weselu Izy i Michała. Z Izą znamy się już hohoho a ja doskonale pamiętam, gdy podczas pewnego wieczornego spaceru kilka lat temu odbywała się hotlinia z (pewnie :)) hot esemesami z nowo poznanym Michałem. I proszę jaki piękny finał :)

Na razie przygotowania:


Brak komentarzy: