czwartek, 30 września 2010

lizbona

jesień sprawia że mój organizm zaczyna intensywnie myślec o urlopie, od kilku lat właśnie późną jesienią mam czas na urlopy i wyjazdy tak więc gdy zaczynają spadać liście z drzew, ja z niecierpliwości zaczynam tupać nogami ;) Dwa lata temu udało mi się pojechać do Lizbony, to była moja pierwsza prawdziwie zagraniczna "wyprawa"*1 i chyba wycisnęła w mojej pamięci trwałe piętno. To przepiękne miasto, marze by tam wrócić i by tym razem ruszyć też w głąb Portugalii. Dzisiaj Lizbona jakoś często wracała w myślach, z tych powrotów zajrzałam do folderu ze skanami z tego niesamowitego miasta. Te klatki byly robione na wysokoczułym filmie o iso 3200, na pentaconie sixie który zabrałam ze sobą na kilka wieczorno nocnych spacerów. Jednego żałuję - tego że nie odważyłam się wziąć ze sobą aparatu juz pierwszego wieczoru, żaden następny nie dał mi tyle zachwytów nad miejscem, tyle widzianych potencjalnych kadrów co ten pierwszy - gdy patrzyłam na wszystko i byłam jednym zadziwieniem i zapatrzeniem.

*1. "wyprawa" zabawnie brzmi nawet w moich uszach a co dopiero mówić o niektórych znanych mi obiezyświatach. Chociażby dzisiaj oglądałam przepiękne zdjęcia z Kuby mojej dawnej panny młodej. Oj zazdroszczę Ci Marto zazdroszczę ;)






plener Agnieszki i Marcina

pamiętacie to energetyczne zdjęcie jakie wrzuciłam tu niedawno? dzisiaj dalsza część pleneru. Agnieszka i Marcin zabrali mnie w okolice Giżycka gdzie ja się cieszylam że mogę popływać łódką a Oni się cieszyli że moga wskoczyć do wody o temperaturze 10 stopni ;) I nie jest to sarkazm, dla mnie ten plener był ogromną frajdą a A i M mają w sobie tyle uśmiechu i ciepła że nawet im ta lodowata woda nie była straszna. Ale nim się w niej znaleźli trochę popływalismy ciesząc się słońcem i tym przepięknym niebieskim niebem. Agnieszka mnie mocno zaskoczyła tym co wyprawiała na dziobie łodzi, zresztą zobaczcie sami :)))




















piątek, 24 września 2010

mała zapowiedź obłędnego ślubu i pleneru Magdy i Kuby.

jechałam do nich pociągiem z Warszawy do Łodzi i nie mogłam sie doczekać aż zobaczę tą parę na "żywo" Spodziewałam się że będzie pięknie i oryginalnie ale nie spodziewałam się że AŻ TAK :) Gdy Magda przysłała mi w mailu szkic projektu swojej sukni ślubnej nie mogłam wysiedzieć na krześle i zaraz zawołałam wszystkich z okolicy by patrzyli i zazdrościli. Więc i Wy patrzcie na zapowiedź zdjęć ;)

wtorek, 21 września 2010

za oknem jesień pełną gębą

myślicie że tą gębę to ma pełną jabłek antonówek czy może prawdziwków? ;)

Zaczął się dla mnie czas imbiru i soku malinowego, polecam herbatę z tymi dodatkami wszystkim tych którym zimno (kup świeży imbir, obierz, skrój ze dwa plasterki i wrzuć razem z herbatą, zalej wrzątkiem, odczekaj, wlej sok, delektuj się).

A tym którym brakuje energii dedykuję poniższe zdjęcie, to ostatni mazurski plener, okolice Giżycka, w Warszawie wtedy siąpiło a my z Agnieszką i Marcinem łapaliśmy słońce.

niedziela, 19 września 2010

kilka klatek z pleneru Natalii i Marcina










uff jak gorąco czyli Natalia i Marcin

przepiękny ślub, zaplanowany i przemyślany w każdym szczególe, wszystko wyszło zgodnie z planami - no może jedynie pogoda zbyt się chciała popisać i przedobrzyła;) Było masakrycznie gorąco, tak bardzo że zbuntował mi się jeden z aparatów ;) był oczywiście zapas więc nic złego się nie stało.
Główne role tego dnia grali Natalia z Marcinem, warszawiacy którzy wymarzyli sobie ślub na mazurach, ceremonię na statku i plener na żaglówce, jest w tym fantazja prawda? :) W roli statystów goście - bliscy i znajomi, miejsce akcji to Hotel Tajty nad jeziorem Tajty a jako siła realizująco sprawcza wystąpiła Ewa z Krainy Ślubów oraz jej niesamowity zespół pomocników. Relację Ewy możecie przeczytać tutaj


















































popatrzcie jak niesamowicie wyglądała sala weselna i jej okolice po zmroku :) niewiarygodny klimat