poniedziałek, 15 czerwca 2009

Marta i Maciek

Martę poznałam rok temu gdy była świadkową mojej ówczesnej panny młodej Agnieszki. Dziewczyny zamieniły się rolami a ja miałam okazję tym razem uczestniczyć w wielkim dniu Marty. W kilka dni po ślubie umówiliśmy sie na popołudniowy plener, a gdy wybiła godzina zero okazało się, że nad Warszawą wisi paskudna, wielka czarna chmura. Ponieważ na zdjęcia wybraliśmy miejsce oddalone od Warszawy zaryzykowaliśmy mając nadzieję że chmurzysko zgubi się gdzieś po drodze ;)

Nie zgubiło się - ale dało nam jakieś 10 minut od wyjścia z samochodu zanim się oberwało. Jakoś niegramatycznie mi wyszło to zdanie ale ja jestem od zdjęć - nie od pisania ;) w każdym bądź razie nastąpiło oberwanie chmury a myśmy ugrzęźli w opuszczonej willi gdzie trzaskały okiennice, deszcz lał się po schodach i nie wiem jak mojej parze - ale mi było straszno ;) W te podarowane 10 minut zrobiliśmy trochę zdjęć - więc wyprawa nie poszła na marne :)




Brak komentarzy: