pewnej niedzieli na początku czerwca, zamiast dłużej pospać po zdjęciach weselnych, pojechałam do Łodzi na chrzest Andrzejka. Ale nie żałuję :) Andrzej prawie jak mnich buddyjski jedynie się uśmiechał i wielkimi oczyskami z ciekawością patrzył co tu się dzieje dookoła niego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz