wtorek, 28 stycznia 2014

Tajlandia. Moje marzenie.

oj długo się wybierałam do Tajlandii, myślałam o niej od ładnych paru lat ale zawsze albo finanse stawały na drodze albo mój partner nie mógł wziąć urlopu. W końcu się udało. Polecieliśmy.

I zakochałam się w Bangkoku, w jedzeniu, plażach, kolorach, intensywności i miłych uśmiechach lokalnych mieszkańców. Plan jest by wrócić :)

Jedno z marzeń spełnione, przyznam się że bałam się że będę czuła rozczarowanie, że coś nie spełni moich oczekiwań ale nawet wtedy gdy było tak że myślałam "to nie tak miało być, ja chcę do domu ;)" za chwilę zdarzało się coś co rekompensowało zagrzybiony hotel, ból głowy po 7 godzinnej podróży autokarem bez klimy i żartów o polaczkach w wykonaniu ryżego Irlandczyka.




























2 komentarze:

misiura pisze...

Pięknie opowiedziana podróż : )! Ja chciałabym wrócić do Albanii i na Islandię, no dobrze, na Wyspy Owcze też i do Nowej Zelandii : )
Pragnienie, którego nie gaszą kolejne stemple w paszporcie :)

Ewa Lena Brzozowska pisze...

Islandia... u mnie też na liście, dużo miejsc o zwiedzenia, życia nie starczy ;)