minęło te heh ileśtam lat. Coraz bliżej magicznej i trochę budzącej przestrach liczby trzydzieści (bo nei wiem czy pamiętacie ale jak się miało lat 15 to trzydzistolatkowie wydawali się taaacy poważni, dzieciaci, w związkach formalnych bądź mniej, obciążeni kredytami, skupieni na pracy zawodowej) I co i mija te kilkanaście lat i się okazuję że większość równolatków już dzieciata, mężata, rozwiedziona z kredytami na głowie do sześćdziesiątki ;) A teraz poważnie, przez kilka ostatnich lat coraz lepiej mi na świecie, więcej spokoju i satysfakcji tu odnajduję, jeśli będzie tak dalej się toczyło to czego tu się bać? :) Mam fotografię, mam przyjaciół, są bliscy obok mnie. I choć tak jak dzisiaj - psikus grypowy i losowy sprawił, że ten dzień nie wygląda tak jak miał wyglądać to wiem że jest dobrze.
I laurkę dzisiaj dostałam :)